Wynik 1:7. Bramka dla Skry:
- Dariusz Kowalski (PK)
--------------------- zapraszam do lektury ---------------->>>>>>>>>>
Być może to przez dożynki... rozgrywaliśmy ten mecz w 11. W dodatku w 65 minucie zostało nas tylko dziesięciu. Zadowoleni możemy być jedynie z dwóch rzeczy, a mianowicie: że strzeliliśmy ,,honorówkę" oraz, że nie przegraliśmy dwu-cyfrowo.
Mecz odbył się przyjaznej atmosferze. Szkoda, że tak spokojnie nie ma na meczach przyjaźni z Gromem. Na to spotkanie wyszliśmy tradycyjnym ustawieniem 3-1-4-2. Do bramki powrócił P. Symczyk, który zaliczył świetny występ. Kilka wybronionych sam na sam, strzałów ,,w samo okienko" - to był jego dzień. W ataku zobaczyliśmy tradycyjnie P. Procaka i tym razem ......... Dariusza Kowalskiego. Pomimo oddania kilku strzałów, wykonania paru rzutów rożnych nie udało się strzelić tej jakże potrzebnej bramki. Przeciwnikom udało się to natomiast już w 22 minucie spotkania. Szkoda, że gol wpadł ze spalonego, jednak samo podanie asystującego było bardzo efektywne. Przeciwnik ten przerzucił piłkę nad obrońcami do wybiegającego napastnika, podaniem z ,,rabonny" (to jedno z ulubionych zagrań Ronaldinho, na yt powinno być kilka filmików). Wybiegający zawodnik zastopował piłkę i strzelił po krótkim. Skra choć próbowała to nie miała jednak tak dogodnych sytuacji. Strzały z daleka też nie wchodziły, a rywale nie próżnowali. Podczas rzutu rożnego pod naszą bramką zagotował się mały kocioł, a tam znalazł się jeden ze skrzydłowych z Mosin, uderzył on z pierwszej piłki z szesnastki pod porzeczkę. Mimo dużego zaangażowania pierwszą połowę kończyliśmy wynikiem 0:2 dla przyjezdnych.
Druga połowa zaczęła się dosyć ospale. Można było wyczuć w powietrzu typowe rozluźnienie. Żadnych krzyków. Pewnie też z tego powodu rozwiązała się u nas siatka z golami. W drugiej połowie przeciwnik strzelił aż 5 goli, my za to jednego. Ale wróćmy ... . Przy atakach nie raz broniliśmy się całą jedenastką na własnej połowie. Przy kontrataku atakowało nas tylko 3, może czasami 4. Z niecałe 7 minut po rozpoczęciu II połowy, MMA zdobyły 3 gola. Być może nie chcieli przez chwilę dokładać nam więcej, bo do czasu aż K. Styburski nie doznał kontuzji ręki(podczas ślizgu, został przygnieciony przez przeciwnika), to jakoś średnio nam ta gra wychodziła. Od tego momentu D.Kowalski przeszedł na prawe skrzydło i tam grał do końca meczu. A Mosiny cały czas atakowały... Przy stanie 0:5, dla MMA, idealną prostopadłą między dwóch obrońców od G.Buczka dostał, P. Procak, który poprowadził ją aż w pole karne, tam niestety został sfaulowany. Do ,,jedenastki" podszedł D.Kowalski, który mocnym strzałem z płaskiego podbicia, posłał piłkę pod poprzeczkę bliżej środka. Bramkarz, który nie za dużo miał pracy w tym meczu, prawie ją wyczuł, gdyż przeszłą mu ona po łapie. Do końca meczu przeciwnicy dołożyli jeszcze 2 gole, dosyć podobne do siebie, bo po sparowaniu strzału przez naszego goalkeeper`a, napastnicy dobijali je strzałem. Ogółem to nie była jednak Skra z tych ,,lepszych dni", na boisku było w niedzielę trochę mokro, więc to była pewnie jedna z przyczyn dlaczego nasze ,,Iskry" nie iskrzyły. Zabrakło też tego 12 zawodnika, jakim są kibice, miejmy nadzieję jednak, że 6 października, gdy będziemy grać z Kołdowianką przyjdą nas zagrzewać do boju. Za tydzień wyjazd do Polnicy. Zbiórka pod sklepem GS o godz. 13.
Posiadanie piłki: MMA 60% - 40% Skra
