Wynik 9:1. Bramka dla Skry:
- Przemysław Procak
Opis w budowie....
Nasz zespół w tym sezonie radził sobie w kratkę. Jak wiadomo i co widać po tabeli jeszcze coś nie funkcjonuje tak jak powinno. Najlepiej przedstawiają to wyniku meczów w tej rundzie z najważniejszymi przeciwnikami: przegrana z Gromem 3:2, remis z MMA, przegrana z Polnicą 3:0. Mieliśmy aspiracje na podium, a kończymy rundę z niedosytem i po blamażu Orłem Rychnowy.
W skład zespołu weszło 13 osób. Za sprawą uroczystości stało się tak, że wiele osób mogło zjechać na to spotkanie. Od początku spotkania goście postawili ciężkie warunki. W dodatku ,,granie w piłkę" uniemożliwiał stan murawy. Skra nie miała za dużo argumentów z przodu boiska, przeciwnicy skutecznie zabierali każdą piłkę i szybko tworzyli składne akcje. Dodatkowym utrudnieniem był brak formy u naszego goalkeepera. Już w 15 minucie po rajdzie prawą stroną boiska napastnik gości pokonał naszego bramkarza strzałem po ziemi w długi róg. Chwilę później dośrodkowanie Orła z tej samej strony zostało wybite prosto pod nogi pomocnika gospodarzy (Skra z powodu złego stanu boiska gra na wyjazdach). Ten długo się nie zastanawiając uderzył na długi róg bramki, piłka przeleciała 20 metrów odbiła się od linii bramkowej i wpadła do bramki.
Kolejny cios przyszedł w 30 minucie spotkania, po faulu w polu karnym na zawodniku ,,Pomarańczowych" sędzia odgwizdał rzut karny. Do piłki podszedł kapitan gospodarzy i uderzył w lewy róg bramki. Nasi zawodnicy nie mogli się pozbierać i chwilę później napastnik rywali zdobył taką samą bramkę jak przy pierwszym trafieniu. Gdy połowa meczu zbliżała się ku końcowi wszyscy kibice byli przekonani, że nic więcej się już nie wydarzy. Otóż byli w błędzie. Po brutalnym faulu przeciwnicy wywalczyli drugą ,,jedenastkę". Ponownie do piłki podszedł kapitan Orła lecz tym razem górą był nasz bramkarz.
Mówią, że ludzie którzy nie wierzą, nie wygrywają. Nam w tym meczu chyba tego zabrakło. Po pierwszej połowie, która skończyła się wynikiem 4:0, wiadomym było, że to jeszcze nie koniec i festiwal strzelecki będzie dalej trwał.
Po przerwie trwało dalej jednostronne widowisko. Nie pomogła wizyta fotografa lokalnej gazety ani roszady w składzie. Dopiero przy znacznym prowadzeniu gospodarze pozwolili nam na luźniejszą grę. W drugiej połowie przeciwnicy również mieli rzut karny. Naszemu bramkarza nie udało się go obronić. Nasz goalkeeper wyczuł stronę, rzucił się lecz piłka odbiła się tak nie fortunnie, że poleciała w górę, odbiła od poprzeczki, wróciła na linię i wpadła do bramki. W czasie do końca spotkania nasi zdążyli jeszcze zaliczyć samobója i zdobyć honorowe trafienie. Honorówkę udało się wywalczyć w 85 minucie. Po dośrodkowaniu z prawej strony boiska na wysokości drugiego słupka stał nie kryty Przemysław Procak. Przyjął piłkę, skręcił w powietrzu i uderzył strzałem na wzór nożyc, trafiając w bramkarza ,,Pomarańczowych". Nie pozwolił jednak, aby taka sytuacja się zmarnowała i po chwili wstał, okiwał jednego z obrońców którzy dobiegli i strzałem z bliskiej odległości umieścił piłkę w siatce. Mecz zakończył się wynikiem 9:1.
